Wpatrywał się we mnie dobrą minutę. Był dobrze
zbudowany, idealnie ułożone ciemne loki opadały mu na czoło, a wyraz
jego twarzy mówił sam za siebie. Jego oczy nawet na sekundę nie opuściły
moich. Przez ułamek chwili mogłam odczytać z nich wszystkie emocje,
które mu towarzyszyły. Zaskoczenie? Zdezorientowanie? Wkurwienie? Tak
był mocno wkurwiony. I jeszcze coś… Satysfakcja? No właśnie, kto
normalny cieszy się z odebrania komuś najcenniejszej wartości – życia?
Zaczęłam sklejać fakty. Dwa ciała w salonie, leżące w kałuży krwi. Nie
ruszają się. I mężczyzna, wpatrujący się we mnie z żądzą mordu,
trzymający pistolet w ręku. Oni nie żyją, a on jest mordercą.
Przeniosłam wzrok na martwych rodziców. Błyskawicznie ocknęłam się z
niebezpiecznego transu i rzuciłam się biegiem w stronę drzwi
wyjściowych. Zabójca w okamgnieniu ruszył za mną. Wybiegłam na zewnątrz
i zaczęłam biec w stronę domu Nancy, bo tylko ona przychodziła mi w tej
chwili do głowy. Pędziłam ile sił w nogach, byle tylko go zgubić.
Obejrzałam się za siebie chcąc sprawdzić, odległość między nami.
Cholera. Był blisko. Zbyt blisko. Przyśpieszyłam biegu, w tej chwili
dawałam z siebie wszystko. Do moich oczu zaczęły napływać
niekontrolowane łzy, które zasłaniały mi widoczność. Jeśli teraz się
poddam, zabije mnie. Zabije tak jak zabił dwie najukochańsze osoby w
moim życiu. Nie chcę umierać. Mam dopiero 17 lat. Chcę poznać tą jedyną
osobę, z którą się zestarzeje i mieć gromadkę dzieci. Czy wymagam zbyt
wiele? Chcę być tylko szczęśliwa. Właśnie moje plany i marzenia na
przyszłość legły w gruzach, przez jeden jebany wieczór. Nie chcę
przyszłości bez nich. Dlaczego właśnie oni? Czym mogli zawinić? Byli
tylko niewinnymi ludźmi. Przed chwilą przyłapałam jakiegoś faceta, który
zrobił najokropniejszą rzecz, jaką kiedykolwiek mogłam sobie wyobrazić.
Zdemaskowałam go. Nakryłam go na morderstwie. Morderstwie moich
rodziców. Czy może być coś gorszego? Po kilku minutach, które wydawały
się wiecznością, zaczęłam tracić go z pola widzenia. Codzienne ćwiczenia
na coś się przydały. Jestem najlepszą sprinterką w szkole. W zeszłym
roku zajęłam drugie miejsce w Londyńskich zawodach sprinterskich. To
jest jedna z nielicznych moich umiejętności. Oprócz tego uwielbiam
muzykę i taniec. To moja pasja od dzieciństwa, która pozostała mi do
dzisiaj. O moim zainteresowaniu wiedzą tylko rodzice i Nancy. Jestem
nieśmiałą osobą i nie lubię występować publicznie. Dla mnie to za duży
stres. Nie poradziłabym sobie z tak dużym wyzwaniem. Zbliżałam się do
domu mojej przyjaciółki, ostatni raz obejrzałam się za siebie w
poszukiwaniu ścigającego mnie mężczyzny. Na moje szczęście nikogo za
sobą nie dostrzegłam, co oznaczało, że go zgubiłam, pomimo tego nie
zwolniłam. Wbiegłam przez furtkę prowadzącą do miejsca zamieszkania
państwa Redbrid. Mocno zapukałam kilka razy we frontowe drzwi. Otworzyła
mi wysoka i szczupła kobieta po 50-tce o niebieskich jak niebo oczach i
średniej długości blond włosach, która była matką Nancy. Na jej twarzy
widniał serdeczny uśmiech, który zaraz zniknął, gdy mnie zobaczyła.
-Erin? Coś się stało? – Spytała z troską i zaniepokojeniem w głosie.
- J-jest Nancy? – Wyjąkałam, przestraszona i zmęczona długim biegiem.
- Tak, w swoim pokoju – odpowiedziała widocznie zmieszana moim
zachowaniem. Gestem ręki zaprosiła mnie do środka. Natychmiast rzuciłam
się w stronę schodów prowadzących do sypialni przyjaciółki,
pozostawiając bez żadnych wyjaśnień zdezorientowaną panią Redbrid.
Wparowałam do pokoju na końcu korytarza, gdzie zastałam siedzącą na
łóżku w czarno-różowej piżamie w kratkę z laptopem na kolanach,
blondowłosą dziewczynę, wpatrującą się w ekran komputera. Gdy tylko mnie
zobaczyła jej twarz momentalnie pobladła.
- Erin? – Zapytała z widocznym zdziwieniem, zapewne nie spodziewała się
mnie tu dziś ponownie. Łzy cały czas ciekły po moich policzkach. – Boże
Erin, co się stało? – Zerwała się z łóżka i odłożyła urządzenie na
materac. Podbiegła do mnie i mocno mnie przytuliła.
- M-moi rodzice o-oni… - nie mogłam wykrztusić z siebie tego słowa. Na
samą myśl o tym, co stało się kilka chwil temu chciało mi się płakać
jeszcze bardziej.
- Ciii, wszystko będzie dobrze. – Pogłaskała mnie po plecach, próbując
trochę uspokoić.
- Nic nie będzie dobrze! – Wykrzyczałam – Rozumiesz?! Oni… oni nie żyją…
- dodałam ciszej. Po mojej twarzy ciekły słone łzy, których za nic nie
mogłam, ani nawet nie chciałam zatrzymać. To było silniejsze ode mnie.
Musiałam wydusić z siebie wszystkie emocje, potrzebowałam tego bardziej
niż kiedykolwiek, chciałam czyjegoś wsparcia, miałam ochotę to wszystko
komuś opowiedzieć.
- Opowiedz mi wszystko po kolei – powiedziała, jakby czytając mi w
myślach, a następnie wskazała na swoje łóżko. Usiadłyśmy na nim, i
zaczęłam jej opowiadać wszystko, co się wydarzyło, gdy wróciłam do domu.
- Erin… tak mi przykro – mocno mnie przytuliła – Nie wiem, co powiedzieć
– zaczęła płakać razem ze mną
- Co z Emily? – Emily! O nie! Nie może teraz wrócić do domu, co jeśli on
tam będzie i ją też zabije?!
- Emily – wyszeptałam. Poderwałam się gwałtownie z łóżka, wyciągnęłam
telefon z kieszeni jeansów i wybrałam numer do siostry. Po 5 sygnałach
zaczęłam się denerwować.
-Haalllo? - Odezwał się głos po drugiej słuchawce. Sądząc po jej
brzmieniu była lekko wstawiona.
- Nareszcie! Boże Emily gdzie ty jesteś?! Nic ci nie jest? – Zaczęłam
zasypywać ją pytaniami, nerwowo chodząc w tą i z powrotem po pokoju
przyjaciółki, która swoimi zielonymi tęczówkami obserwowała każdy mój
ruch.
- Na imprezie a gdzie mam niby być? – Odparła z kpiną w głosie. Mimo iż
była pijana dalej potrafiła być irytująca.
- Dzięki Bogu – odparłam z widoczną ulgą w głosie - Nie wracaj dziś do
domu, zostań tam gdzie jesteś. Proszę.
- Co?! Niby, czemu mam cię słuchać?! A zresztą jestem teraz zajęta, nie
waż mi się przeszkadzać. – Warknęła, po czym się rozłączyła.
Czyli dzisiaj na pewno już nie wróci. Mówiąc zajęta miała na myśli
jakiegoś faceta. Nie wnikam w jej sprawy prywatne, ale nie powinna
okłamywać swojego chłopaka. To nie w porządku wobec niego.
- I co? – Odezwała się zielonooka.
- Jest bezpieczna… chyba – zawahałam się na moment. Nigdy nie wiadomo, z
kim teraz jest, może trafiła na jakiegoś gwałciciela lub co gorsza
bandytę.
- Co to znaczy chyba?
- Jest na imprezie z jakimś facetem, więc prędko nie wróci do domu.
- Znów? – Zapytała
- Taaa… ale najważniejsze, że nic jej nie jest
- Musisz zawiadomić policję.
- Wiem… a-ale b-boje się. A jeśli on mi coś zrobi? Przecież widział
mnie, jeśli go wydam będzie wiedział, że to ja i zemści się.
- Nie możesz tego tak zostawić! Powiadom ich, chociaż o morderstwie, nie
musisz od razu mówić, kto to zrobił – chciałam odpowiedzieć, ale
rozległo się pukanie, Az zza drzwi wyłoniła się postać pani Rebrid.
- Wszystko w porządku? –Zapytała z troską.
- T-tak – wymusiłam sztuczny uśmiech, nie chciałam o tym nikomu na razie
mówić. Najpierw sama chciałam się z tym uporać. Nie chcę litości.
Opowiedziałam wszystko Nancy, ponieważ wiem, że mogę jej zaufać i nigdy
nie użalałaby się nade mną, doskonale wie jak tego nie lubię.
- Na pewno? Gdy tu przyszłaś nie wyglądałaś jakby wszystko było dobrze.
- Tak, na pewno, po prostu, ktoś mnie śledził – skłamałam, chociaż to
nie do końca było kłamstwo. W końcu ktoś rzeczywiście mnie gonił,
zapomniałam tylko dodać, że morderca, który przed chwilą zabił moich
rodziców.
- Jesteś cała? Nic ci nie zrobił? – Spytała z troską w głosie
- Nie, nic mi nie jest na szczęście uciekłam mu. Tym razem mi się
upiekło – zażartowałam, chociaż w tym wypadku to było mało śmieszne. Ale
udało mi się przekonać starszą kobietę.
- W takim razie nie będę wam przeszkadzać – uśmiechnęła się do mnie –
zostaniesz dziś na noc? Zadzwonię do twoich rodziców i poinformuje ich,
że zostajesz u nas, żeby się nie martwili
- Nie! – Krzyknęłam, co ją zaskoczyło, zresztą samą siebie zaskoczyłam,
nie chciałam tak wybuchnąć – To znaczy, już zadzwoniłam do taty i mu
powiedziałam, że wrócę jutro – uśmiechnęłam się sztucznie, aby wyglądać
na wiarygodną
- Um dobrze – chyba uwierzyła, a przynajmniej na taką wyglądała.
– Na
pewno wszystko w porządku? – Już miałam odpowiadać, kiedy wtrąciła się
moja przyjaciółka
- Mamo daj już jej spokój, jest zmęczona po tym wszystkim. Zostaw nas
same, ja się nią zajmę – wstała i wręcz wyrzuciła swoją rodzicielkę z
pomieszczenia. Podeszła do komody, z której wyciągnęła, świeżą bieliznę
i piżamę, po czym mi je wręczyła.
- Weź prysznic, to dobrze ci zrobi – uśmiechnęła się z miną typu,
wszystko będzie dobrze. Ale ja wiedziałam, że tak nie będzie, już nic
nie będzie takie same. Każdy nowy dzień będzie mi sprawiał nowy ból.
Będzie przypominał o nich. Że już nigdy ich nie zobaczę. Nigdy więcej
nie będę mogła poczuć, że są ze mnie dumni, nie usłyszę ich śmiechu,
spowodowanego kolejnym żartem taty.
Ruszyłam w stronę łazienki nic nie odpowiadając, biorąc ze sobą rzeczy
od Nancy. Weszłam do pomieszczenia i zamknęłam drzwi na klucz.
Popatrzyłam w lustro, i zobaczyłam osobę, która w ogóle nie przypominała
mnie. Wyglądałam jak siedem nieszczęść, i tak też się czułam. Czerwone,
podpuchnięte od płaczu oczy i rozmazany makijaż. W tej chwili wygląd
obchodził mnie najmniej. Właśnie straciłam wszystko, co było dla mnie
najcenniejsze. Naprawdę nie wiem, jakim trzeba być potworem, aby kogoś
zabić. Jego wyraz twarzy… był… był zadowolony…tak jakby cieszył się z
odebrania im życia. Dlaczego im to zrobił? Dlaczego mi i Emily to
zrobił? Bez żadnego nawet najmniejszego zawahania pociągnął za spust.
Myśląc nad przyczynami ich śmierci, zaczęłam ściągać z siebie wszystkie
ciuchy, kiedy byłam już całkiem naga weszłam pod prysznic. Ciepłe
strumienie wody ukoiły moje nerwy i pozwoliły, choć na chwilę zapomnieć o
dzisiejszym dniu. Stałam tak jeszcze 30 minut, po czym postanowiłam
wreszcie wyjść. Wytarłam ręcznikiem mokre ciało i założyłam na siebie
przygotowane wcześniej ubrania. Wyszłam z łazienki i weszłam do pokoju
przyjaciółki, którą zastałam w tej samej pozycji, kiedy weszłam tu
dzisiaj po raz drugi. Usiadłam na jej łóżku, nie odzywając się dłuższą
chwilę, tępo gapiąc się w jeden punkt na ścianie. Moje serce krwawiło.
Tak jakby ktoś wyciął jego kawałek i zdeptał nogą. Nigdy nie czułam się
gorzej, ten stan bezsilności, kiedy nie możesz nic poradzić na to, co
się dzieje. To wszystko działo się zbyt szybko, chciałam, ale nie mogłam
i nie wiedziałam jak go powstrzymać. Te wszystkie myśli mnie
przytłaczały, a jedna z nich najbardziej. Poczucie winy. Czuje się
cholernie winna, może gdybym wtedy tam weszła i mu przeszkodziła oni
nadal by żyli. W tej chwili nie potrzebowałam nic innego jak samotności.
Chciałam być sama, bez przyjaciółki wpatrującej się we mnie ze
współczuciem i zaniepokojeniem w oczach. Właśnie to w nich widziałam,
gdy obróciłam się do niej twarzą.
- Chcę być sama – powiedziałam głosem wypranym z wszelkich emocji.
- Przygotowałam ci pokój z mamą gdy się myłaś, chodź – wstała z łóżka,
po czym ruszyła w stronę drzwi. Szłam za nią korytarzem, na którym było
wiele drzwi prowadzących do różnych sypialni. Dom Nancy był duży.
Znajdowała się w nim ogromna kuchnia z wszelakim wyposażeniem, bogato
zdobiony salon z najnowszym sprzętem i wielką plazmą, łazienka na każdym
piętrze, których łącznie były trzy, i siedem pokoi, z których zajęte
były tylko trzy. Sypialnia, mojej przyjaciółki, państwa Redbrid i
Jeremy’ego – młodszego brata Nancy. Co do niego, lubiłam go, czasem jak
to młodszy brat dawał w kość swojej siostrze, ale naprawdę dobry z niego
chłopak. Pomimo 15-nastu lat potrafi wysłuchać i wesprzeć człowieka jak
nikt inny. I tu jest dowód na to, że nie wiek czyni człowieka
dojrzałym, lecz jego czyny. Czasem zwykłe dziecko zachowa się bardziej
odpowiedzialnie niż niejeden dorosły, a Jeremy z pewnością do nich
należał. Nancy zaprowadziła mnie na drugi koniec korytarza i otworzyła
pierwsze drzwi od lewej, do pokoju gdzie za pewne miałam spędzić
dzisiejszą noc. Kliknęła na włącznik światła, a po chwili w
pomieszczeniu zapanowała jasność. Pod oknem było wielkie łóżko, przy
którym stała szafka nocna a na niej lampka. Z prawej strony stała wielka
rozsuwana mahoniowa garderoba, a na środku pokoju leżał śnieżnobiały
dywan, który idealnie kontrastował się z kremowymi ścianami.
- To ja już zostawię cię samą, dobranoc – powiedziała niepewnie
blondwłosa dziewczyna, po czym zniknęła za drewnianymi drzwiami.
Zgasiłam światło, a pokój wypełnił ciemny mrok, jednak nie gorszy od
tego, który zapanował teraz w moim życiu. Wycieńczona opadłam na łóżko
nawet nie fatygując, aby zakryć się kołdrą. Rozmyślając o sensie mojego
istnienia nawet nie wiem, kiedy odpłynęłam w krainę Morfeusza.
superr :)
OdpowiedzUsuńpiękny. a mało brakowało i byłabym pierwsza..
OdpowiedzUsuńOrzesz, kur...! - A, tak miałam nie przeklinać i nie rzucać mięsem, przepraszam :) Zarąbiste XD Te uczucia nią targające so sool <3
OdpowiedzUsuńNic dodać nic ująć XD
idealnie !:* podoba mi się coraz bardziej ! czkm na 3 :)
OdpowiedzUsuńjestem ciekawa jak sb poradzi... pisz kiedy dodasz !;)
wow czekam na 3 rozdział :3
OdpowiedzUsuńŚwietne :) czekam na nn :)
OdpowiedzUsuńSuper. Ja się popłakałam przy tym jak mówiła,że już nigdy nie zobaczy swoich rodziców. Czekam na rozdział 3. Twoja kol. z aska. :)))) (gadamy czasem o monsterze)
OdpowiedzUsuńkocham cię <33 moja dupo hahaah xD czekam na 3 :D Lol z aska xD
OdpowiedzUsuńBoskiboskiboskiboski ♥
OdpowiedzUsuńxoxo
// Hazzowa Kotka ;3
super pisz szybciutko ♥
OdpowiedzUsuńświetne<3
OdpowiedzUsuńświetny blog :)
OdpowiedzUsuńZajebisty! :*
OdpowiedzUsuńJeju, świetny rozdział ♥ Kocham cię :) Czekam na następny <3
OdpowiedzUsuńKto chętny może poczytać jeszcze ten blog ---> http://nickij97.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńSpontanicznie zajrzałam na twojego bloga i zobaczyłam, że dodałaś 2 rozdział co zupełnie mnie zaskoczyło. Nie chcąc przedłużać, podoba mi się twój sposób pisania, wszystko jest stylistycznie na swoim miejscu, nie ma błędów interpunkcyjnych za co dziękuje ci z całego serca, one strasznie mnie denerwują. Fabuła tego fanfiction jest jednym słowem zajebista, świetnie dopasowani bohaterzy. Osobiście podoba mi się szablon bloga i to tyle co chciałam powiedzieć Ci tak pobocznie. A co do rozdziału to muszę przyznać, że masz talent do pisania, nie chcesz owijać w bawełnę, kiedy zaczniesz wątek nie odbiegasz od niego, tylko dopisujesz rozwinięcie i zakończenie. Długość jest w sam raz. Jestem niemal stuprocentowo pewna, że Harry jeszcze znajdzie Erin. Proszę, żeby tylko jej nic nie zrobił,a no i mam do ciebie jedno pytanko : Tłumaczysz to ff czy jesteś jego autorką?. Pozdrawiam i czekam na następny rozdział @Skysscrapperr ♥.
OdpowiedzUsuńJestem jego autorką :)
UsuńI dziękuje za miły komentarz, aż się popłakałam przy jego czytaniu ♥
Nie ma za co dziękować, napisałam samą prawdę :). Masz po prostu ogromny talent i to ja chcę Ci podziękować za to, że mimo wielu obowiązków poświęcasz dla nas czas, i piszesz. Mam nadzieję, że to były łzy szczęścia kochana. <3
Usuń♥
OdpowiedzUsuńCzekam na nn :D
http://last-save.blogspot.com/
Super a kiedy next?
OdpowiedzUsuńJeju... nie mogę się opanować. Już po raz trzeci czytam ten rozdział, bo jest tak zajebisty!
OdpowiedzUsuńKochana, masz piękny styl pisania. Lekki, każde słowo i zdanie masz zaplanowane od dawna w głowie, a takie są chociaż moje odczucia. Co nawazniejsze nie znalazłam żadnego błedy, no może prócz jednego powtórzenia. Piszesz po prostu PERFEKCYJNIE!
Czemu Harry to zrobił? Czyżby rodzice Erin byli związani z tą ciemniejszą stroną świata? Jestem pewna, że Styles szybko odnajdzie małą Erin... Jaka ona biedna! Jak może spać po tym, jak umarli jej rodzice?
Kocham, kocham i jeszcze raz kocham!
Czekam na nexta - R.
Ps. zapraszam na bloga http://flower-of-innocence.blogspot.com/
To opowiadanie jest naprawdę genialne! Ja nie wiem co ludzie widzieli w moim blogu, ten jest o wiele lepszy. Fabuła jest ciekawa, bardzo dobrze się to czyta, ja mogłabym nie przestawać. Na pewno będę zaglądać tutaj częściej. Czekam na kolejny rozdział, by dowiedzieć się co zrobi Harry. :)
OdpowiedzUsuńhttp://undead-fanfiction.blogspot.com/
Masz talent do pisania , dopiero co zaczęłaś , a już masz 22 komy ja też tak chce ! hehe życzę weny do pisania <333 i nie zapomnij o mnie :*** hyhy
OdpowiedzUsuńSUPER a teraz tradycyjne pytanie :
OdpowiedzUsuńKiedy next? :)
Zajebiste kiedy następny ?? ;) nie mogę się doczekać jestes boskaaaaaa <3
OdpowiedzUsuńPrzewiduje next na piątek lub sobotę jeśli się wyrobie :)
UsuńCudowne !!! nie mogę sie doczekać next:D
OdpowiedzUsuńZapraszam do mnie dopiero co założyłam. Jest trochę o innej tematyce ale było by miło jak byś zerknęła :) http://mystory-imigation.blogspot.com/
Oh,jak drastycznie!Biedni rodzice :'( Mam nadzieję,że tego "chłopaka" nieługo spotka zemsta ze strony bohaterki...Ale tak,to zajebiście :D Zapraszam do mnie:http://your-one-thing.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńWiem że jest szkoła i wgl ale dodałabyś następny? prooooosze nie mogę się już doczekać :*
OdpowiedzUsuńPowiem tak: Nie przejmuj się ilością komentarzy, bo to nie one świadczą o tym czy twoje opowiadanie jest dobre czy nie. Wiem, co czujesz, bo mam dokładnie tak samo, ale inne bloggerki mi ciągle powtarzają mi to, co ja powiedziałam teraz tobie. W sumie mają rację. Nie należy się tym przejmować. Najważniejsze jest to, że lubimy pisać, tworzyć historie, przelewać słowa na kartki papieru/bloga, więc jeśli daje nam to szczęście - róbmy to!
OdpowiedzUsuńA propos rozdziału. Nic szczególnego się w nim nie dzieje, ale wiem, że to dopiero początek, więc wszystko zdąży się jeszcze rozkręcić. Pomimo tego, opowiadanie mnie zaciekawiło, więc mam zamiar czytać kolejne rozdziały, dlatego zaraz zaobserwuję :)
Pozdrawiam i zapraszam do siebie :3
Zgadzam się w 1000% z 1DsLover_x3 ! Ja też dopiero co zaczęłam i nikt nie komentuje ale nie zrezygnuje z tego. Tyle, że ja o innej tematyce mam.. Masz stałych czytelników w tym mnie i się nie martw ;) A co do rozdziału to tak jak pisałam wcześniej, CUDOWNY ;) i czekam niecierpliwie na next ;)
UsuńZapraszam: http://mystory-imigation.blogspot.com/
http://mystory-imigation.blogspot.com/
OMG jesteście wielkie ♥ kocham was ♥
UsuńŚwietny blog. Szkoda mi Erin :/ Jestem strasznie ciekawa co będzie dalej.
OdpowiedzUsuńCzekam na następny rozdział ! :D
Ps.
Jeśli masz czas to zajrzyj do mnie. :) Xx
http://1d-our-little-secret.blogspot.com/
"Przyłożyłam żyletkę do nadgarstka i pociągnęłam przyciskając ją coraz to mocniej tworząc kolejne nacięcie. Poczułam lekki ból rozrywanej skóry. Byłam już do tego przyzwyczajona. Z czasem polubiłam to uczucie, tak jakby uzależniłam się od niego. Dawało mi to uwolnienie tych pieprzonych emocji, które rozrywały mnie od środka. Szybkim ruchem urwałam kawałek papieru toaletowego i przetarłam ranę, aby krew nie zabrudziła podłogi. Jedną ręką pogłośniłam mój ulubiony wyciskach łez - "Poison & Wine", drugą przetarłam łzy spływające mi po policzkach, które już i tak zdążyły zrobić słoną plamę na mojej koszulce. "
Pozdrawiam i życzę weny :*
Cudowny *_*
OdpowiedzUsuńCzekam na nexta :)
OMG dziewczyno szacun!
OdpowiedzUsuńMieć taki wielki talent to jak wygrać w totka! *-*
Wszystkie opisy są po prostu doskonałe!
Fenomenalne!
Fantastyczne!
Genialne!
Boskie!
Cuuuuudowne!
Czy ja wszystko muszę kończyć wykrzyknikiem?!
Sorki.. To te emocje. Nadal nie mogę uwierzyć w Twoje zdolności pisarskie. No i kolejny plus za to, że napisałaś dopiero drugi rozdział a masz tyle komentarzy :o
Ja niedawno założyłam bloga mam na razie prolog i zaledwie 4 komentarze z czego jeden jest od mojej kuzynki -,-
Hahaha to się nazywa pech xd
No nic! Pozostaje mi tylko czekać na nexta! ;**
only-to-die.blogspot.com
Wpadniesz? :3
*Przepraszam za SPAM*
OdpowiedzUsuńCześć :) Chciałabym Ciebie serdecznie zaprosić na mojego bloga - http://you-are-so-pretty-when-you-cry.blogspot.com/ :> Mam nadzieję, że wpadniesz xx
"- Harry? - brunet odwrócił się w kierunku dobiegającego głosu i zobaczył zaspaną Rosie, która stała w jego za dużej koszulce.
- Lou, zaraz to wszystko wyjaśnię - zaczął spokojnie chłopak i przygryzł wargę z nerwów.
- Nie wierzę! - krzyknął zdenerwowany Tomlinson - Czy wy? - spojrzał na swoich przyjaciół i pokręcił głową - A zresztą nieważne! - odwrócił się i ruszył w kierunku windy.
- Louis! - załkała zrozpaczona Stevenson - To nie tak - minęła Harry'ego i złapała dwudziestoparolatka za ramię.
- Nie dotykaj mnie dziwko - wysyczał i zrzucił jej dłoń."
Czytalam Twoje wczesniejsze opowiadania i bardzo mi sie podobaly,masz talent :)
OdpowiedzUsuńjednak bezsensownosc tego rozdzialu mnie rozwaliła..
jak laska mogla zostawic dwa truby w -kałurzy krwii- we wlasnym domu,na dodatek wlasnych rodzicow,nie dzwoniąc po zadną pomoc ani nic takiego ._."
To mnie troche dobilo,bo sytuacja jest o tyle malo prawdopodobna,ze nawet przyjaciolka nie przejela sie dwoma cialami pozostawionymi w domu ..
lol
Wydaje mi sie ze te zwłoki zostaly tak potraktowane jakby umarły dwa chomiki a nie dwoje doroslych ludzi xd
ale to jest tylko mje zdanie na ten teamt,ale prosze Cie w przyszlosci spraw zeby to mialo troszke wiecej sensu xd
i tak Cie uwielbiam xd
pozderki :3